Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Jarekdrogbas z miasteczka Poznań . Mam przejechane 51980.80 kilometrów w tym 11154.60 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.13 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jarekdrogbas.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • Aktywność Jazda na rowerze

ISTEBNA RELACJA 1 DZIEN

Środa, 24 października 2012 · dodano: 24.10.2012 | Komentarze 12

Olecki Górne (noclegownia, 740m) – Przełęcz Kubalonka (761m)– Przełęcz Szarcula (759m) – Wisła Czarne – czarnym wzdłuż Czarnej Wisełki – Przysłop (970m) – czerwonym na Baranią Górę (1220m) – Malinowska Skała (1152m) – zielonym na Skrzyczne (1257m) – hardcorowy zjazd czerwonym do Buczkowic – Szczyrk – żółtym na Przełęcz Karkoszczonka (729m) – czerwonym przez Kotarz (985m) – Przełęcz Salmopolska (934m) – zjazd asfalcikiem do Wisły Malinki – Wisła Czarne – zapora nad Czerniańskim – konkret podjazd na Przełęcz Szarcula – Przełęcz Kubalonka – Olecki Górne

No i stało się,wybraliśmy się z Jackiem na rundy po beskidzkich szlakach.Na samym początku to ja myslałem,że beskidy są z natury łatwymi górami gdzie sztywne i ostre podjazdy są mniejsze niz w Karkonoszach;-)
Rano pierwszego dnia wczesne wstanie szybkie sniadania i byle szybko dosiaśc treka i ruszyc tu i tam.
Zaczynamy bardzo szybko - szybko bo na asfaltowym zjezdzie z Kubalonki predkosc sięga niemal 70 km/h.
Zatrzymujemy się na chwilę by pstryknąc po fotce w miejscu gdzie w zimowe dni nasz prezydent płaszczy dupe;-)

Bardzo szybki jest ten zjazd ale....zaraz przecież jak będziemy wracac na noclegownie to trzeba będzie się z nim zmierzyc i pokonac go.Ale tak to jest kiedy w pierwszych godzinach wypadu ma sie siły i wiarę,że ten podjeździk to z palcem w dupie sie zrobi i wogóle nie robi na mnie wrażenia.
Każdego dnia podjazd ten na naszą noclegownię poznawałem coraz lepiej.Sumą sumarów ostatnie zdania beda dotyczyły tego podjazdu ale o tym za chwile;-)
Lecimy dalej na Baranią Górę.kurde no widoki super.Z oddali majaczą Tatry i ostre zarysy gór.Coś pięknego.

Sama droga na Baranią usłana jest w większosci kamieniami i chwilami trzeba podejsc z buta.Miejscami są też drewniane sliskie belki.

Nagroda jest!!!Za wjechanie na szczyt super widoki.Nawet jestem już trochę podmęczony tyrolką wspinaczkową a tu nagle Jacek mi pokazuje taki szczyt w oddali.Mówię mu,że nie wiem co to za szczyt a ona na to ,że my tam musimy wjechac.Ten szczyt to Skrzyczne ;-)No myślę sobie "UWAGA WARIAT" ale prawda jest taka,że jedziemy na tym samym wózku i tylko opcja pozostaje jedna....Dac sobie tak w kosc by pamiętac,że było sie w górach;-)


No teraz ze szczytu w dół po kamieniach.Ach kocham to jak słysze gdy mój trek wyje kiedy przy 30 km/h kamienie walą w dół ramy;-)Coś jakby mówił więcej więcej ....
Po drodze na Skrzyczne nastepuje spotkanie Treków,gdzie jeden łapie laczka.Jacek ratuje kolesia pompką,chwilę gadamy i mykamy podjazdem na Skrzyczne.

Z samego szczytu widoki super.Do tego ta pogoda ta cisza coś tak cicho,czułem,że zaraz bedzie pierdolniecie zjazdowe w dół trasą DH.Tak bo tylko Jacek jest taki zdolny i może taką trasę obrac.W ramach wyobraźni przesyłam i wklejam film z tego zjazdu!!!Było ostro i szybko;-)Czyli tak jak lubimy;-)

Jak widac trasa do rowerów ze skokiem minimum 180 .A My...no cóż mamy byc gorsi wiec ryn na łeb na szyje tak by było fajnie i zajebiscie;-))))


A mój mistrz zjazdowy radzi sobie swietnie.On aż w jego oczach to widziałem w oczach szaleńca by było jeszcze trudniej i by odczuc te zjazdy!

zjazd jest no mega techniczny i trudny.Stromizny sa do przełamania az nawet sam sie dziwię,że to pozjezdzałem wszystko kilka razy fruwajac z trekiem;-)
Trek wył więc postanowił sie zbuntowac i złapac laczka;-)

Lekko zmeczeni lądujemy w Szczyrku przy Ośrodku Przygotowan Olimpijskich

Rzecz jasna,że my nie mamy zamiaru sie do niczego przygotowywac wiec walnelismy bo bronku a ja wylądowałem ryjem no własnie....;)

Po krótkim odpoczynku podprowadzamy rowery do chaty wuja Toma

Kurna no stromizna taka,że koło przednie mi podnosiło a pot lał sie strumieniami bo piwo wychodziło;-)Tak sobie szlismy az do wypłaszczenia gdzie znowu na rowery i mocno cisnelismy


Nawet w górach stół do Mszy Św maja ;-)W tle glówny kapłan wycieczki;-)

Później w dół bardzo szybko asfaltem do Wisły na mały obiad

No to sobie pojedlismy.Jak dobrze,że do noclegowni blisko,już marzę o miękkim wyrku i ukojeniu bólu w nogach po dzisiejszej katordze.Zaraz zaraz chyba czegos zapomniałem a własnie przed nami ten podjazd ten paskudny prezydent,który kolarze podczas wycigu TDP pokonuja az 3 razy.Ale sie wkur wiłem.No nic jade na resztkach sił i prosze niebiosa o pomoc;-)

Tak tak jest ok ale tylko z pozoru bo sił już brak.dojezdzamy na miejsce.Szybka kąpiel,kolacja,piwo i sen.
To by było na tyle relacji z pierwszego dnia pobytu w Beskidach.Jutro dzień drugi!


Kategoria W górach, Z JP



Komentarze
Jarekdrogbas
| 19:59 sobota, 27 października 2012 | linkuj Kondzios - No ten szlak ze skrzycznego to mega kozak jest,masz racje.Z pewnoscia w Beskidy zawitam w przyszłym roku na maraton w Istebnej
kondzios230
| 19:39 sobota, 27 października 2012 | linkuj Zielony przechodzący w czerwony ze Skrzycznego to mistrzostwo świata jest :) Myśmy go trzy dni później zjeżdżali, zapraszamy w Beskidy częściej :)
Jarekdrogbas
| 19:38 sobota, 27 października 2012 | linkuj Ewa - Kilometry wpisałem w dzień,w którym akurat była wycieczka a tu jest tylko relacja z foto
Mamba - Dzieki.Z Jackiem te wypady są zawsze hardcorowe.
mamba | 21:24 piątek, 26 października 2012 | linkuj No, ostra wycieczka.
Trochę przewyższeń wam sie nazbierało :)
CheEvara
| 18:22 piątek, 26 października 2012 | linkuj A dystansik i przewyższenia to kto wpisze?;)
CheEvara
| 18:22 piątek, 26 października 2012 | linkuj A dystansik i przewyższenia to kto wpisze?;)
Jarekdrogbas
| 17:32 piątek, 26 października 2012 | linkuj k4r3l - Dokładnie Beskidy są wymagające.Dzieki za gratulacje z tripem.
k4r3l
| 14:29 piątek, 26 października 2012 | linkuj Widzę, że Beskidy robią wrażenie nawet na najtwardszych zawodnikach :) Sama prawda opisana :) No i szacun za tego tripa :)
Jarekdrogbas
| 12:37 piątek, 26 października 2012 | linkuj Asia - Za rok zapraszamy z JP na beskidzkie szlaki.Rzeczywiście ten podjazd był bardzo ciężki.Oby więcej takich wariatów.
JP - Dzieki mistrzu;-)
JPbike
| 17:24 czwartek, 25 października 2012 | linkuj Asiu- w takim razie rezerwuj rodzinny urlop w Beskidach na tydzień przed Istebniańskim maratonem u GG :)
JPbike
| 17:20 czwartek, 25 października 2012 | linkuj Ale czaderska foto-relacja, jestem pod wrażeniem :)
To co opisałeś i to szczegółowo to właśnie tak było i tak ma być !
JoannaZygmunta
| 13:29 czwartek, 25 października 2012 | linkuj Super! Aż się zadek rwie, żeby chociaż połowę tego podjechać i zjechać. Choć ociupinkę w moim wykonaniu :).
Z tego co Marcin mówił to podjazd pod hacjendę był masakryczny
Fajnie się czytało i oglądało :)
I tylko jedno - pozytywne wariaty z Was
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!