Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Jarekdrogbas z miasteczka Poznań . Mam przejechane 51980.80 kilometrów w tym 11154.60 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.13 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jarekdrogbas.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Wyprawy

Dystans całkowity:1562.00 km (w terenie 15.00 km; 0.96%)
Czas w ruchu:73:29
Średnia prędkość:21.26 km/h
Maksymalna prędkość:75.00 km/h
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:195.25 km i 9h 11m
Więcej statystyk
  • DST 135.00km
  • Czas 07:19
  • VAVG 18.45km/h
  • VMAX 67.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt MERIDA MATTS
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poznań - Alpy - Rzym dz.2

Niedziela, 13 lipca 2014 · dodano: 31.07.2014 | Komentarze 4

Jelenia Góra - Velenice
Rano gdy się obudziłem to znalazłem się z innej strony namiotu niż kładąc się spać a to z racji tego, że namiot rozbiliśmy na skośnym zboczu. Średnio się wyspałem więc po przebudzeniu szybkie śniadanie i rozmyślania jak tu podjedziemy na Przełęcz Karkonoską 40 kilogramowymi mułami;-)
Ten podjazd miał nastąpić krótko po minięciu Jeleniej Góry. Do samego centrum jeleniej prowadzi kręty i widowiskowy zjazd. Szczególnie ładne jest to miasto nocą widziane z tej właśnie perspektywy. Miałem okazję to zobaczyć tuż przed snem.
W Lidlu robimy zakupy w tym izobronek, który miał jeszcze bardziej obciążyć nasze sakwy no bo jak tu nie walnąć browarka po pokonaniu takiego podjazdu.
Przed rynkiem w Jeleniej Górze
Przed rynkiem w Jeleniej Górze © drogbas" />
Karkonosze a w tle Śnieżka a gdzieś po lewej Przełęcz Karkonoska
Karkonosze a w tle Śnieżka a gdzieś po lewej Przełęcz Karkonoska © drogbas" />
No i ruszyliśmy w kierunku przełęczy Karkonoskiej
No i ruszyliśmy w kierunku przełęczy Karkonoskiej © drogbas" />
Władze Jeleniej Góry z uwagi na nasz przejazd zamknęli nawet ulice, oznaczyli kilometry do momentu podjazdu oraz zapewniły bufet! No SUPER!
Do podjazdu już blisko
Do podjazdu już blisko © drogbas" />
Bufet na trasie do Rzymu ;-)
Bufet na trasie do Rzymu ;-) © drogbas" />
Powerade i Aqua mineral
Powerade i Aqua mineral © drogbas" />
W miejscowości Podgórzyn zaczyna się podjazd. Na początku idzie spoko. Droga delikatnie idzie w górę dopiero po skręcie z drogi sudeckiej w lewo następuje porządna stromizna
Docieramy do Podgórzyna
Docieramy do Podgórzyna © drogbas" />
Dali Drogbas na przełęczy browar czeka ;-)
Dali Drogbas na przełęczy browar czeka ;-) © drogbas" />
Początek stromizny
Początek stromizny © drogbas" />
Atakujemy duzy podjazd
Atakujemy duzy podjazd © drogbas" />
JP finiszuje ostatnie metry
JP finiszuje ostatnie metry © drogbas" />
A Drogbas korzysta z pomocy kibiców
A Drogbas korzysta z pomocy kibiców © drogbas" />
Ale na przełęcz wjeżdżam samemu. Ogólnie to odcięło mi siły na samej końcówce. Na szczęście alpejskie podjazdy były mniej strome za to bardzo długie.
Panie... minuta przerwy
Panie... minuta przerwy © drogbas" />
Jak widać stromizna taka, że na tej fotce musiałem klamki zaciskać by nie gonić po chwili roweru.
Czy my jesteśmy normalni?
Czy my jesteśmy normalni? © drogbas" />
Jadę i jadę i końca nie widać
Jadę i jadę i końca nie widać © drogbas" />
Tak czy siak satysfakcja wjechania tam była ogromna.
I jest udało się !!!!
I jest udało się !!!! © drogbas" />
Nagroda. ... było jeszcze zimne więc szybko się uwineliśmy
Nagroda. ... było jeszcze zimne więc szybko się uwineliśmy © drogbas" />
Po przekroczeniu granicy zjeżdżaliśmy w dół.
Zjazd z przełęczy karkonoskiej
Zjazd z przełęczy karkonoskiej © drogbas" />
Pierwsze kilometry w Czechach były fajne. Drogi mają ładnie utrzymane a profil trasy przypominał mały interwał bo raz było pod górkę a po chwili z górki i tak w kółko
Drogą w Czechach wzdłóż rzeki
Drogą w Czechach wzdłóż rzeki © drogbas" />
Ładne widoki po czeskiej stronie
Ładne widoki po czeskiej stronie © drogbas" />
Czechy a w tle zapora wodna
Czechy a w tle zapora wodna © drogbas" />
Po drodze przepraliśmy wczorajsze koszulki w górskim potoku i zjedliśmy obiad po którym się rozpadało i jechaliśmy chwile w deszczu.
Makron się gotuje
Makron się gotuje © drogbas" />
A po obiedzie pada
A po obiedzie pada © drogbas" />
Po deszczu przyjemnie się ochłodziło i przebijało momentami słońce. I widoki też ładne były
Ładne widoki. Za plecami mam Karkonosze
Ładne widoki. Za plecami mam Karkonosze © drogbas" />
A pod wieczór rozbiliśmy obóz mając zaledwie 100 km do Pragi
A pod wieczór rozbiliśmy obóz mając zaledwie 100 km do Pragi © drogbas" />
Rzecz jasna, że czeskich koron przy sobie nie posiadaliśmy i nie było gdzie kupić czegoś tam, ale raczyliśmy się pewnym trunkiem znalezionym na dnie sakwy ;-)






  • DST 264.00km
  • Czas 13:00
  • VAVG 20.31km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt MERIDA MATTS
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poznań - Alpy - Rzym

Sobota, 12 lipca 2014 · dodano: 30.07.2014 | Komentarze 4

Poznań - Jelenia Góra
Z tego miejsca ruszyłem z Jackiem w kierunku Alp
Z tego miejsca ruszyłem z Jackiem w kierunku Alp © drogbas" />
A to kierownik wyprawy podczas pierwszego krótkiego postoju w Wpnie. Wtedy podczas jednego z tutejszych podjazdów Jacek stwierdził
A to kierownik wyprawy podczas pierwszego krótkiego postoju w Wpnie. Wtedy podczas jednego z tutejszych podjazdów Jacek stwierdził " Faktycznie nie będzie łatwo " © drogbas" />
Jacek to głównodowodzący cały koordynator wyprawy. Nawigator i pomysłodawca trasy, która sprawiła ,że przez dwa tygodnie wyjechałem przeszło 2 tys km z tego większa połowa po górach. To nic, że przez presję czasu musieliśmy lekko zmodyfikować trasę i pokonać ją trochę inaczej niż to zakładaliśmy ale i tak zwiedziliśmy znowu kawał Europy na dwóch kółkach.
Ale i były momenty gdzie szło dokręcić a młodzi ludzie chętnie prowokowali do wyścigów myśląc, że mół nie ma nitro
Ale i były momenty gdzie szło dokręcić a młodzi ludzie chętnie prowokowali do wyścigów myśląc, że mół nie ma nitro © drogbas" />
Jacek chętnie strzelał fotki przy takiej okazji. Cały czas nie wiem jak on to robi w ruchu i przy dużych prędkościach. A o zjeździe i wyprzedzaniu Garbusa z przełęczy nie wspomnę;-) Ale to już w późniejszych wpisach. W każdym bądź razie wielkie dzięki za te dwa tygodnie kolego i cierpliwość w czekaniu na mnie na tych wielkich szczytach!
Jazda przez Wielkopolską szła sprawnie i szybko. Trochę wiatr zawiewał ale szło jechać.
Na przerwach ale tylko
Na przerwach ale tylko " Czasami " czas umilało nam piwko;-) © drogbas" />
Pierwsza przerwa na obiad gdzieś przed przekroczeniem Odry
Pierwsza przerwa na obiad gdzieś przed przekroczeniem Odry © drogbas" />
Prowiantu to mieliśmy sporo. Stołowaliśmy się na domowym jedzeniu. Przebieraliśmy a to może naleśniczka a może mięsko pieczone a to kiełbasa własnej roboty no mieliśmy tego tyle, że przez całą część Polski i Czech przejechaliśmy z bananem na twarzy bo dobra miska to podstawa.

Tak jest moc na ujarzmienie pierwszych podjazdów, które pojawiły się za miejscowością Góra
Tak jest moc na ujarzmienie pierwszych podjazdów, które pojawiły się za miejscowością Góra © drogbas" />
Na jednym z postojów poznaliśmy tego pana - miłośnika jazdy na rowerze
Na jednym z postojów poznaliśmy tego pana - miłośnika jazdy na rowerze © drogbas" />
Gdy opowiedziałem mu gdzie jedziemy to mówi " Taaaa do Rzymu to  ja przejadę się kawałek z wami.  
Miło się rozmawiało tylko w kółko powtarzał jedźcie na Prochowice i tak te Prochowice przewijał w kółko;-)
Ale faktycznie jak spotykasz takich ludzi co rozumieją Twoją pasję to odnosisz wrażenie, że gdyby mogli to pojechaliby z Tobą.
Na Odrzańskim moście w drodze do Rzymu przez Prochowice;-)
Na Odrzańskim moście w drodze do Rzymu przez Prochowice;-) © drogbas" />
Wyjechaliśmy wcześnie rano więc taka chwila odpoczynku to czysta regeneracja
Wyjechaliśmy wcześnie rano więc taka chwila odpoczynku to czysta regeneracja © drogbas" />
Piwerwsza sekcja brukowa na wytrzymałość bagażnika
Pierwsza sekcja brukowa na wytrzymałość bagażnika © drogbas" />
Robi się lekko podjazdowo przed Złotoryją
Robi się lekko podjazdowo przed Złotoryją © drogbas" />
Na widok gór jedzie się znacznie lepiej
Na widok gór jedzie się znacznie lepiej © drogbas" />
Ścieżką rowerową ...... byle było wyżej
Ścieżką rowerową ...... byle było wyżej © drogbas" />
Za Świerzawą były do pokonania dwa 11 % podjazdy. Jak na pierwszy dzień to wydawała mi się istna bomba. Ciężko było.
Rozgrzewczka przed prawadziwymi górami ;-)
Rozgrzewczka przed prawadziwymi górami ;-) © drogbas" />
To taka bułka z masłem przed tym co było w kolejnych dniach baaaaa czy nawet na następny dzień na przełęczy karkonoskiej.
Trasa przebiegała przez to miejsce więc trzeba je było przejechać.
Koniec podjazdów na dzisiejszy dzień były aż dwa ;-) a wyglądam  jakbym przeorał jakiś tyrol
Koniec podjazdów na dzisiejszy dzień były aż dwa ;-) a wyglądam jakbym przeorał jakiś tyrol © drogbas" />
Podjazdy pokonywałem swoim tempem bo  zdałem sobie sprawę co mnie czeka w Alpach.
Obóz rozbiliśmy przed zjazdem do Jeleniej Góry. Zasnąłem bardzo szybko nawet nie dopijając tradycyjnego wieczornego piwka na podsumowanie dnia.  Spaliśmy na skośnym zboczu więc wyspałem się średnio.









  • DST 186.00km
  • Teren 4.00km
  • Czas 09:13
  • VAVG 20.18km/h
  • VMAX 69.00km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • Sprzęt MERIDA MATTS
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poznań - Paryż - Amsterdam.Dzień IV - wtorek

Wtorek, 16 lipca 2013 · dodano: 15.08.2013 | Komentarze 1

Rano tuż po 6:00 nastąpiła pobudka.Czułem się wyspamy i bardzo optymistycznie spoglądałem na dzisiejszą traskę.Nie sądziłem jednak,żę będzie to jeden z najtrudniejszych etapów.Że będę walczył ze samym sobą,że będzie mi bardzo ciężko,i że region Turyngii będzie tak wymagający.

Zajebany mułem zwijam śpiwór.Godzina 06:15 © drogbas

Koczowisko 3-ciego dnia wyprawy przy polu © drogbas

Zwijanie koczowiska i przygotowanie do kolejnego dnia wyprawy © drogbas

W oddali raj dla Jacka.Zaczynają się góry do głosu dochodzi góral JP! © drogbas

Poranny popas przy Lidlu.Bardzo zasmakowały nam mrożone kawy.Parę łyków kofeiny skutecznie stawiało na nogi.A my tutaj rozbici na trawie.Ogólnie Niemcy mieli gdzieś,że dwóch Polaków je sobie i pije kawę przy markecie.Ważne,że zostawią po sobie porządek.
Mrożone kawy - rewelacyjne.tutaj piknik pod Lidlem © drogbas

Poranne zakupy w Lidlu.Na dalszym planie 6-ścio pak;-) No coś musiało Nas przy życiu trzymac © drogbas

Czystośc niemieckich miast dobrze oddadzą poniższe fotki.A w samym centrum w takim miasteczku jest cicho jak w dzień świąteczny.
Piękno niemieckich miasteczek.Cisza spokój i porzadek © drogbas

Niemieckie miasteczko uzdrowiskowe © drogbas

Dzisiaj na naszej trasie były góry góry jeszcze raz góry © drogbas

Czasami nam się wydawało,że za pokonanym wzniesieniem będzie płasko a tu dalej były góry a później kolejne i kolejne © drogbas

Park Narodowy w Turyngii © drogbas

Podziwiamy z Jackiem budowę niemieckich wiaduktów.Niemcy do budowy tego wiaduktu wykorzystali kamienie z pobliskich skał robiąc przy tym przelot © drogbas

Turyngia.Obszar z górkami i podjazdami © drogbas

Polak potrafi.Jeżeli jest Tobie gorąco i masz ochotę na kąpiel to zawsze jest stacja jak w tym przypadku lub.....cmentarz;-)
Kąpiel na krcherze.Za 1E człowiek nie czuł na sobie nawet odrobiny potu.Przyjemne uczucie;-) © drogbas

Na szczycie.Tutaj przerwa na uzupełnienie energii i chwila odpoczynku od ciężkiego upału.Bardzo źle znosiłem upały © drogbas

To prawda.Mój organizm znosił tragicznie ciężkie upały.Sam nie wiem dlaczego.Głupio się czułem gdy wybijałem Jacka z rytmu i prosiłem o przerwy ale wolę je robic częściej niż zakończyc wyprawę na terenie Niemiec.
Jak to mówi JP - "prawdziwy górski konkret" © drogbas

Raz nawet się wystraszyłem gdy po zejściu z rowera zrobiło mi się ciemno przed oczami.Wiedziałem,że to sprawka upału.
Pasuje robota!Z racji upału dzisiaj było lekkie danie.Makaron + ser rozpuszczony na gorącym makaronie z mrówkami ;-) © drogbas

No.....co? Które solarium Was tak opali? © drogbas

Autorem wszystkich zdjęc był Jacek.Zawsze jako pierwszy był na górze i trzaskał mi super fotki.
Cholerny podjazd! © drogbas

To już mega cholerna górka z mega podjazdem w upalne dni jak znalazł.Czułem jak cudownie odcicna mnie © drogbas

Dawna granica Niemiec wschodnich z zachodnimi © drogbas

Niemiecka Fulda.Ostatnie większe miasto podczas dzisiejszego dnia zaliczone.Za miastem udalismy sie na nocleg © drogbas




  • DST 180.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 08:30
  • VAVG 21.18km/h
  • VMAX 75.00km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Sprzęt MERIDA MATTS
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poznań - Paryż - Amsterdam.Dzień III Poniedziałek

Poniedziałek, 15 lipca 2013 · dodano: 05.08.2013 | Komentarze 3

Jak to bywa z nowym tygodniem musi rozpocząc się coś nowego.Coś co przez trzy dni bedzie maglowane niemal cały czas.Zaczęły się góry.Mimo ich widoku z oddali kiedy pokonywaliśmy kilometry na płaszczyznach wydawały się małe i spokojne do porobienia w jeden no góra dwa dni.Przygotowany byłem psychicznie wczesniej na całkowicie płaską wyprawę.A tu jak grzyby po deszczu po pokonaniu jednego podjazdu wyrastał drugi i tak dalej i tak dalej....

W oddali raj dla Jacka.Zaczynają się góry do głosu dochodzi góral JP! © drogbas

Z naszego koczowiska wyjechaliśmy dosyc wczesnie.Ku naszej uciesze wiatr ustał.Zrobliśmy zaopatrzenie w Aldim na śniadanie i ruszylismy spożyc poranny posiłek by już w Lipsku byc najedzonym i pozwolic sobie na krótkie zwiedzanie miasta.
Przerwa ok.1 godziny.Do dzisiaj wspominam smak porannej OBOWIĄZKOWEJ kawy;-) © drogbas

Wszelakiego dobra pod dostatkiem.Śniadanie przed wjazdem do Lipska © drogbas

W drodze do Lipska © drogbas

Niemiecka wioseczka albo za albo przed Lipskiem © drogbas

Wioska,która pożegnała nas stromym podjazdem © drogbas

Po wjechaniu na górskie drogi zaczęła bolec mnie prawa częśc barku.Chwilami bolał tak mocno,że nie mogłem skupic się na jeździe.Jacek mi mówił,że niby to normalne,że podczas jego wyprawy dookoła Polski tez miał podobnie.No nic trzeba było byc twardym i jechac dalej
Ćwiczenia na rowerze.Próbuje rozruszac obręcz barkową bo strasznie boli i bolała jeszcze przez 3 dni! © drogbas

Pierwszym większym miastem,do którego zawitaliśmy w drodze do granicy z Francją był Lipsk.Lipsk jest dosyc starym miastem,które bardzo ucierpiało w czasie II wojnej światowej,gdy spełniało rolę ośrodka gospodarczego wytwarzającego głównie surowce do budowy maszyn.
Jeden z najstarszych w Europie węzłów kolejowych znajduje się na trasie Lipsk - Drezno © drogbas

W Lipsku....gonię araba na rowerze.Śmieszni są bardziej do twarzy im na wielbłądzie niż na rowerze © drogbas

Centrum Lipska a tam......basen,plaża i turniej siatkówki plażowej;-) © drogbas

To już wyższa uczelnia w Lipsku i parking rowerowy dla studentów © drogbas

W tle po prawej stronie Red Bull Arena.Stadion piłkarskich mistrzostw świata z 2006 roku © drogbas

Starówka w Lipsku i sms do Agi;-) © drogbas

W tle Red Bull Arena Leipzig © drogbas

A po zwiedzaniu starówki obowiązkowy popołudniowy browarek;-)
Browarek w parku w Lipsku © drogbas

Po wyjechaniu z Lipska walczyliśmy tez i z upałem.Zrobiło się gorąco.Picia ubywało szybko ale siły też było coraz mniej.Do tego oprócz barku dupa zaczęła bolec!
Chwila ukojenia od upałów.Woda z fontanny czyni cuda © drogbas

Wystrzelane kilometry I © drogbas

Wystrzelane kilometry II © drogbas

Wystrzelane kilometry III © drogbas

Około godziny 18:30 nastaje pora na obiadokolację.Gorąco jak cholera,cienia brakuje i kipi z gara;-)
Piorun wie czy kucharz pilnuje makaronu czy patrzy na piwo.PS jazda na rowerze wyszczupla;-) © drogbas

Kalorie uzupełnione więc czas na delektowanie się widokami winnic
Niemieckie górki a wśród nich niemieckie winnice © drogbas

Zamek a poniżej same winnice © drogbas

Parking dla psów co rozumieją tylko po szwabsku © drogbas

Niemiecki szarik czeka na właściciela © drogbas

Jest uśmiech jest jezioro...Okazało się brudne,śmierdzące i bez dojścia dla turystów.Przed miejscowością Ostramonda © drogbas

To był pierwszy dzień z podjazdami © drogbas

Na jednym ze zjazdów dzisiejszego dnia pędziłem 75 km/h © drogbas

Fragment przejazdu remontowaną drogą.Chwilę później była kąpiel we fontannie z rybami;-) © drogbas

Kąpiel zaliczyłem we fontannie w mały miasteczku Kolleda.Po rozłożeniu namiotu i szybkiej kolacji poszedłem spac jak dziecko.Nogi zaczynają dawac znac o sobie!
Dzisiejszy etap: Torgau - Kolleda.




  • DST 197.00km
  • Czas 08:54
  • VAVG 22.13km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Sprzęt MERIDA MATTS
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poznań - Paryż - Amsterdam.Dzień II - Niedziela

Niedziela, 14 lipca 2013 · dodano: 02.08.2013 | Komentarze 7

Kolejnym etapem naszych zmagań na drodze do Paryża był odcinek z Żar do miejscowości Torgau leżacej we wschodnich Niemczech w okręgu Saksonii.Rano w niedzielę pospaliśmy sobie trochę i zaspalismy dobrą godzinę.Po śniadaniu pożegnaliśmy się i ruszyliśmy w kierunku niemieckiej granicy.

Jeszcze raz dziękuję za super towarzystwo i może kiedyś uda nam się spotkac i opowiem Wam o mojej wyprawie.
Do granicy z Niemcami jedziemy pod wiatr.Wieje mocno z boku lub prosto w twarz.Do tego pokoropouje chwilami ale był to mały deszczyk.Nie powiem,że wiatr i jazda dzisiejszego dnia były w gorszych warunkach niż w sobotę.

Jacek to już Niemcy są.Zobacz asfalt równy jak stół;-) © drogbas

Pamiątkowa fotka na granicy z Niemcami © drogbas

Po pokonaniu przejścia granicznego w Łęknicy robimy odpoczynek w przygranicznej niemieckiej miejscowości Bad Muskau
Pałac w Bad Muskau © drogbas

Jacek na tle pałacu w Bad Muskau © drogbas

Zjazd po drewnianych belkach w parku.I jak tu koło miało wytrzymac do Paryża © drogbas

Ławka w parku w Bad Muskau © drogbas

W Niemczech widac,że dbają o wszystko.Na ulicach jest czystko a do tego asfalt równy jak stół.Nareszcie nie słychac jak coś stuka i póka w sakwie.
Na terenie Niemiec pojawił się pierwszy pikuśny podjazd.Do tego wmordewind był ale znośny © drogbas

Pierwszy pożądny posiłek na trasie jemy w okolicach miasta Spremberg przy sztucznych sporych zbiornikach wodnych.Gotujemy makaron z mięsem.
Przerwa w krzojdach na obiad blisko miejscowości Senftenberg © drogbas

Kuchnia polowa.Wszelakiego dobra pod dostatkiem.Dzisiaj był makaron z gołąbkami © drogbas

Myjnia garów po udanym obiedzie w niemieckim jeziorze © drogbas

Szorujemy platery dokładnie;-) © drogbas

Po umyciu garów trzeba było wyjechac na szosę i ponac ten oto pokaźny podjazd.Aż przednie koło do góry unosiło © drogbas

Dajesz Drogbas dajesz....do końca podjazdu już blisko ;-) © drogbas

Kompleks pałacowy w Esterwerdzie © drogbas

Nocleg znaleźliśmy bardzo późno.Dobiegały późne godziny wieczorne nim rozbiliśmy obóz na skraju miasta w gęstwinie krzaków i zarośli.Do tego dały o sobie mocno znac komary.
Żary -




  • DST 209.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 09:02
  • VAVG 23.14km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Sprzęt MERIDA MATTS
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poznań - Paryż - Amsterdam.Dzień 1 - sobota

Sobota, 13 lipca 2013 · dodano: 01.08.2013 | Komentarze 6

Wstaje z łożka kwadrans przed siódmą.Większąśc rzeczy była już wczoraj spakowana więc mogłem spokojnie zjeśc śniadanie i udac się na miejsce gdzie miała zacząc się wyprawa rowerowa do Zachodniej Europy.
Mieliśmy zamiar dotrzec z Jackiem do Paryża na wielki setny finał kolarskiego wyścigu TDF.W pierwszych kilometrach trasy towarzyszyli nam Mariusz,Sebastian,Marek i Marcin.

Załadowane na Paryż dwa ciężkie bombowce eskortują cztery szybkie F16 © drogbas

Zawsze by się chciało by kilometry pokonywane w drodze do Paryża uciekały tak szybko jak w tak doborowej ekipie.Na jednym z podjazdów Klosiu dosiadł Jackowego wielbłąda.
Drogbas kontra Chris Froome na podjeździe za Sadami © drogbas

Tego znaku w Niemczech znienawidziłem.Zresztą zjazdy przyjmowałem na chłodno bo po chwili było znowu pod górkę © drogbas

Jakoś przed Bukiem pod swoje skrzydła przyjmuje nas Jurek.Koledzy wracają do Poznania by jutrzejszego dnia rywalizowac w Zielonej Górze
W okolicach Buku pojawia się Jurek,który pilotuje nas do Nowego Tomyśla © drogbas

Wiatr dawał się we znaki.Momentami wiało mocno w twarz.
Mimo tego,że mamy przeciwny wiatr twardo ciśniemy dalej...aż do Nowego Tomyśla © drogbas

Po drodze zaliczamy przerwę przy pałacu we Wąsowie.
Pałac Wąsowo © drogbas

Przerwa przy pałacu na śniadanie © drogbas

Po śniadaniu kierujemy się w stronę Nowego Tomyśla © drogbas

A to już Nowy Tomyśl i wielki kosz na rynku.
Ten kosz jest z wikliny.Jest ponoc największy na świecie © drogbas

Tutaj wody pod dostatkiem.Ciepło znośne.Nie sądziłem,że spotkanie na naszej drodze takiej fontanny bedzie momentem zbawienia © drogbas

Historyczny pierwszy browar na trasie;-)
Wspólny toast za powodzenie wyprawy.Pierwszy padł w Nowym Tomyślu.Na trasie było później więcej takich toastów;-) © drogbas

Po wspólnym krótkim odpoczynku pożegnalismy Jurka,który pojechał do domu w stronę Buku.A Jacek i ja w stronę Wolsztyna a Dalej Nowej Soli i Żar
W kierunku na Wolsztyn © drogbas

Mały podjeżdzik w Zachodniej Polsce.Okolice Nowej Soli © drogbas

Pojawiły się pierwsze podjazdy,które były krótkie i interwałowe.
Wolsztyn - Paryż peron 2 godzina 18:17 wagony I klasy doczepili w Żarach;-) © drogbas

Parowozownia Wolsztyn © drogbas

Po krótkim odpoczynku a bylo już po 18:00 musieliśmy naszym nogom szybsze tempo nadac i raz dwa dokulaliśmy się do Żar po drodze mijając jednostkę wojsk pancernych w Żaganiu
Obchód maszyn bojowych przed jednostką w Żaganiu © drogbas

Dowódca wyprawy Poznań - Paryż - Amsterdam. Jp na tle czołgu T34 © drogbas

Idzie idzie.Nawet po kostce brukowej a idzie © drogbas

Wyprawa dotarła na rynek w Żarach © drogbas

Masz Teleman okulary © drogbas

Masz kask © drogbas

Ale skrzypce oddaj:-) © drogbas

Granie na żądanie © drogbas

Po krótkim i wesołym postoju udaliśmy się do Asi i Piotra,którzy zapewnili nam super nocleg u siebie w domu.Asia na kolację ugotowała pyszne spaghetii a Piotrek rano jajecznicę przyrządził.Dowiedziałem się też o ich wspólnych wyprawach dookoła polski czy na Gotlandię.Rozmów nie było końca.Biesiadowaliśmy do późna w nocy a na następny dzień zaspaliśmy tą małą godzinkę.
Ale warto było.Mają oni duże doświadczenie w tego typu wyprawach więc chłonąłem więdzę na temat sakwiarskich wypraw.Dziękuje za super nocleg bo takiego luksusu spania w kolejnych dniach nie mieliśmy.A i ciekawe czy Kornelcia nas pamięta;-)
Pierwszy dzień wyprawy zniosłem tak jakby go wogóle nie było.Nogi nie czuły zmęczęnia,samopoczucie ok.
Link do relacji Jacka




  • DST 90.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 04:31
  • VAVG 19.93km/h
  • VMAX 47.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt MERIDA MATTS
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przetarcie ze sakwami vol II

Niedziela, 23 czerwca 2013 · dodano: 25.06.2013 | Komentarze 3

Lędziny - Rewal - Trzęsacz - Pobierowo - Pustkowo - Dziwnów - Gosań - Międzyzdroje - Świnoujście - Świnoujście PKP

Rano słońce tak nagrzało namiot,że nie było czym dychac.Jacek wynurzył sie jako pierwszy a po nim wstałem ja.Koczowisko po porannej krzątaninie szybko spakowaliśmy i ruszyliśmy w drogę do Świnoujścia.
Wracając do samego koczowiska to mielismy mega kulturę.Było wszystko czego potrzeba na surivalowe życie.Nie wygladało to przynajmniej jak jakaś nora a pałac prezydencki w Istebnej;-)
Jechało się mega dobrze.Nogi już nie bolały a i słońce jakby mniej prażyło.Najpierw zwiedziliśmy sobie Rewal kupując prowiant na drugie śniadanie.Później w Trzęsaczu podziwiałem ruiny kościoła co go sobie z każdym rokiem morze trochę zabiera i dalej pojechaliśmy na plażę do Pobierowa gdzie poranny hejnał odegrał czerwony Bosmanik;-)
Znowu nie chciało nam się ruszyc z miejscówki i mówimy sobie,że lepiej jak ze Świnoujscia pkp pojedziemy do Poznania a przez to będziemy mieli więcej czasu na nadmorskie wojaże.
Zaskoczył mnie super fajny punkt widokowy w Gosaniu gdzie widok jest kosmicznie fajowy zwłaszcza,że na plaży pusto tam było więc można się było poczuc jak w raju.
W Międzyzdrojach po Bosmanie i do Świnoujścia dojechaliśmy szybkim tempem.Ja nie wiem ale to nadmorski chmiel działa lepiej niż żel.POLECAM;-)
Tam popłynęlismy sobie promem na drugą stronę podziwiałem pamiętam wielki statek przycumowany przy nabrzeżu wojskowym i potężny liniowiec,który akurat dobijał do portu ale kozak wielki no!
Szkoda,że musieliśmy już jechac bo było tam co zwiedzac począwszy od potężnych fortów na plaży a skończywszy na ogromnym porcie.
Na koniec szybko zakupy na drogę i do pociągu.W dupie mam to pkp.to tak oszczędnie można nazwac warunki dla pasażerów i ich rowerów SKANDAL a konduktor niech sie cieszy,że gonga w łeb nie wyłapał bo mnie tak podkur....
EEE tam nie ma się co rozczulac.Przed nami szmat drogi a może zrobimy zakładay w ile tam dojedziemy?


Kategoria Powyżej 50, Wyprawy, Z JP


  • DST 301.00km
  • Czas 13:00
  • VAVG 23.15km/h
  • VMAX 44.00km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt MERIDA MATTS
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przetarcie ze sakwami vol.I

Sobota, 22 czerwca 2013 · dodano: 24.06.2013 | Komentarze 8

Suchy Las - Oborniki - Czarnków - Trzcianka - Wałcz - Czaplinek - Połczyn Zdrój - Białogard - Kołobrzeg - Mrzeżyno

Pierwszy raz ze sakwami i tak obciążonym rowerem mogłem się wybrać jedynie w towarzystwie JP.Ten przyjechał do mnie o 1:00 rzucił fachowym okiem na rower,głównie nad odpowiednim umocowaniem sakw i worka transportowego.
O 2:00 ruszyliśmy w trasę.Pierwsze kilometry oczywiście z tempem 27 - 28 km/h.Rower nie dosyć,że obciążony to jeszcze mamy do pokonania tyle kilometrów a My gnamy i gnamy....Pierwszy postój robimy w Czarnkowie gdzie z mostu nad Wartą podziwiamy cudowny wschód słońca.Klosiu pewnie spał więc widoki niech oddadzą mu załączone foty;-)
Dalej tempo jest mocne!Ciśniemy i gadamy sobie na trasie.Często też podjadam a to rodzynki a to chleb z dżemem a to śliwki.Trzeba pamiętać,że robiąc taki przebieg trzeba cały czas coś podjadać i koniecznie pić by skurcze omijały.Podczas krótkich postojów uzupełniamy prowiant i dalej ciśniemy.Tuż za Połczynem Zdrój odczuwać zaczynam ostre tempo a tamtejsze górki i mocny wiatr od morza studzą nasze zapały i troszkę wolniej od Połczyna z prędkością 23km/h podążamy w kierunku morza.Oj mocno wtedy musieliśmy pracować i muszę przyznać,że czułem się zmęczony raz,że od 24 godzin niemal nie spałem a dwa wiatr mnie wkurzał i czułem się jak po zdobyciu Kralovej Holi;-) Kto był to wie jak ciężko tam było;-)
Kierownicę trzeba trzymać mocno bo chwila nieuwagi i lecisz na pobocze więc i łapki trochę pobolewały ale to szczegół.Dupsko też bolało bo na siodełku Bontrager xc elite dawno nie jeździłem a ogólnie jest bardzo wygodne!
Po dojechaniu do Kołobrzegu ze średnią 26,8 wciągnęliśmy na plaży po pizzy i piwie.Zaplanowany krótki odpoczynek przerodził się w trzy godzinną kimkę na plaży.Ale się opaliłem u u u .Wracając jeszcze do samej trasy to akurat trafiliśmy na spory ruch aut bo każdy wykorzystał słoneczny weekend do zamoczenia dupska w zimnym Bałtyku.
Po drzemce ogarnął nas kropiący deszcz i postanowiliśmy udać się do Mrzeżyna na nieczynny poligon wojskowy by rozbić namiot.Po wcześniejszej wizycie w sklepie i zakupach na kolację jak zaczęliśmy się rozkoszować zachodem słońca nastąpił na nas atak meszek.Żarły tak,że trzeba było szybko zawijać żagiel i udaliśmy się w kierunku lądu.Koczowisko rozbiliśmy w szczerym polu w Niechorzu.
Dojazd do tego miasteczka przebiegł wzdłuż morza po pośredniej kostce brukowej.Widoki piękne ;-)
Przed snem tradycyjnie Bosmanik i trochę jedzenia głównie białeczka;-)
Po rozbiciu namiotu umyłem się i pamiętam,że mega szybko zasnąłem.Obudziłem się po pierwszej 3 - setce dopiero rano z malutkim bólem ud.
Co do samej wyprawy to troszkę muszę poprawić a mianowicie...
1.Tempo musi być non stop równe
2.Bagaż musi być umiejętnie umocowany oraz rozmieszczony tak by było równo z masą po jednej jak i po drugiej stronie!
3.Muszę zacząć ogarniać co w jakiej sakwie jest bo szukanie i przewracanie lompów i rzeczy z jednej do drugiej to tylko strata czasu.
Jeśli chodzi o namiot to mamy do dyspozycji lekki Northland 3 osobowy więc jeszcze plazma i kuchenka gazowa by się zmieściły;-)
Zainwestować jeszcze muszę w torbę na kierownicę taką z zapinanymi na kierze paskami,metalowy kubek i pojemniki na żywność.A i bym zapomniał,że śpiwór i karimata są bardzo wygodne.
Wykulałem też pierwszą w życiu 3setke i gdyby dzień był dłuższy to 400 by spokojnie padło.Jesteśmy mocni i zrobienie 300 km w jeden dzień to bułka z masłem;-)Następnego dnia czekała nas runda do Świnoujścia ale o tym już w następnym wpisie;-)
Podsumowując:Jak masz sprawny rower i narzędzia do jego naprawy w razie awarii to na takiej wyprawie jest sam sobie sterem i żaglowcem.Masz totalnie gdzieś czy znajdziesz nocleg czy może łaskawie na kwaterę się załapiesz itp...Pewnie niejednemu z Was spartańskie warunki by się nie podobały i ciężko by było do nich przywyknąć ale mi się mega podobało!Dzięki Jacek!

Sakwy są cieżkie ale cisne mocno © drogbas


Dojechałem nad Bałtyk © drogbas


Trasa wzdłóż morza © drogbas


No Jacek prosił o usmiech podczas jazdy;-) © drogbas


Kłosiowy most nad Notecią;-) © drogbas


Opalenizna po 3 godzinach Bosmanowania;-) © drogbas


Prowiant i pakowania do sakw podczas postoju © drogbas


Zachód słońca z meszkami © drogbas